wtorek, 1 września 2009

John i Jane z Kalkuty - PREMIERA 12 września


John i Jane z Kalkuty

Lubię Elvisa z jednego prostego powodu. Był miliarderem”. To wyznanie jednego z bohaterów filmu oddaje marzenia setek tysięcy młodych Hindusów pracujących w call-center. To globalizacja w pigułce – miejsce, gdzie świat wirtualny zmienia się w rzeczywisty. Miejsce, gdzie czas i granice nie mają jakiegokolwiek znaczenia. Call-center to ziszczone wizje takich teoretyków postmodernizmu jak Jean Baudrillard i Zygmunt Bauman. Ludzie, którzy tam pracują, codziennie na kilkanaście godzin przenoszą się do Ameryki. Odpowiadają na pytania klientów przeróżnych firm, dzwonią oferując ubezpieczenia, wyjaśniają tajniki instrukcji obsługi różnorakich sprzętów domowych. Ich rozmówcy nie mają pojęcia, że rozmawiają z kimś odległym o tysiące kilometrów. Praca w call-center wymaga przemiany osobowości – pracownik musi wyszkolić perfekcyjny amerykański akcent, przybrać nowe imię i przyswoić sobie amerykańskie wartości. Wszystko to w ramach odpowiednich kursów.

Film przynosi obraz życia kilkorga młodych mieszkańców Bombaju, dla których praca stała się namiastką domu, przepustką do lepszego świata i nadzieją na lepsze jutro. To także dyskretny zapis nieuchronnej amerykanizacji tradycyjnego społeczeństwa. Kultura McDonalda, galerii handlowych, naśladowania celebrytów, indywidualizmu oraz osobistego sukcesu – to wszystko składa się na obraz świata młodych ludzi, których ciężka praca sprawia, że Indie dołączają do gospodarczych potęg dzisiejszego świata. Ich determinacja budzi szacunek – nawet podczas snu słuchają taśm wypełnionych mobilizującymi do wysiłku przemowami. Film przynosi obraz smutnej i poruszającej przemiany osobowości – zmiany języka z hindi na angielski, rozpadu więzi międzyludzkich, braku poczucia wspólnoty i więzi z rodzinnym krajem. Dla młodych Hindusów rajem jest Ameryka – i zrobią wszystko, by ją sprowadzić do siebie.

Max Cegielski


Film zostanie wydany przez Against Gravity w ramach serii Planete Doc Review OBLICZA INDII

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz